Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Laparoskopia to standard w leczeniu endometriozy

AM
Rozmowa z prof. nad. Andrzejem Morawskim, ginekologiem ze Szpitala Medfemina we Wrocławiu. Prof. nad. Andrzej Morawski jest jednym ze światowych pionierów w laparoskopowych (mało-inwazyjnych) operacjach ginekologicznych. Przez kilkadziesiąt lat szefował znanym klinikom ginekologicznym w Niemczech, od 2015 roku ponownie pracuje we Wrocławiu.

Panie Profesorze, czym jest endometrioza, czy wpływa ona na płodność?
Endometrioza jest chorobą, która polega na nieprawidłowym wszczepieniu się komórek błony śluzowej macicy w inne tkanki organizmu. Te nieprawidłowe komórki powodują w miejscu wszczepienia niekorzystne zmiany i przyczyniają się m.in. do występowania tzw. torbieli jajników czy zrostów, przyczyniają się też do niepłodności. Jest to problem dość powszechny a jego częstość występowania określono na 5-30% kobiet. A wśród kobiet niepłodnych występowanie endometriozy oceniono na 50%.

Czy endometriozę można leczyć laparoskopowo?
Endometrioza jest światowym problemem, bardzo trudnym w leczeniu. Często jest wielkim wyzwaniem dla operatora. Bez wątpienia laparoskopia jest tą metodą, dzięki której możemy postawić diagnozę. Bo dopóki tego nie zrobimy, będziemy mieli tylko podejrzenie. W laparoskopii stawiamy diagnozę i jednocześnie możemy zacząć leczenie. Zalecenia Światowego Towarzystwa Endometriozy, od 20 paru lat te same, są takie: chirurgiczne usunięcie wszystkich aktywnych ognisk endometriozy i leczenie uzupełniające, zależne od stopnia zaawansowania. Endometrioza jest chorobą, która może utrudniać zajście w ciążę, a jednocześnie ciąża jest najlepszym na nią lekarstwem. Rola laparoskopii w leczeniu endometriozy jest ogromna.

Dlaczego to takie ważne, by operować laparoskopowo? Jakie korzyści dają metody z tym związane?
Korzyści są przede wszystkim dla pacjentów, ale też nie do pominięcia są te dla szpitali. Nie pamiętam, kiedy musiałem wykonywać transfuzję krwi przy takiej operacji. Zwyczajnie: tak jest bezpieczniej. Branie antybiotyków zostało w tej chwili zredukowane do pojedynczych przypadków. Rany? Właściwie nie robimy ich, dlatego czas hospitalizacji po laparoskopii jest ograniczony praktycznie do jednego dnia. To dotyczy wszystkich operacji – nawet radykalnych operacji onkologicznych. Pacjentki następnego dnia wypisujemy do domu. Jest to możliwe m.in. dlatego, że utrata krwi w czasie takiego zabiegu jest minimalna. Nie ma też długiego okresu rekonwalescencji: przez godzinę po operacji podajemy w kroplówce środki przeciwbólowe, a potem pacjentki nie potrzebują ich już, a więc nie cierpią również w okresie pooperacyjnym. Tego samego dnia są „uruchamiane”. To jest szczególnie ważne dla pacjentek w podeszłym wieku, dla których unieruchomienie na dwa tygodnie może być unieruchomieniem na zawsze. Pacjentki tego samego dnia wieczorem idą do toalety. Jak Pani widzi, korzyści dla operowanych jest bardzo dużo. Dla nas operatorów też – widzimy to, czego w otwartym brzuchu nie widać.

Bo do środka wchodzi kamera, która pokazuje wszystko w powiększeniu.
Tak, widzimy nawet najmniejsze elementy.

Oglądałam wywiad telewizyjny z Panem i jako pacjentce, którą czasem bywam, spodobało mi się to, co Pan powiedział: że pacjent powinien wymagać od lekarza.
Nie Pani jest dla mnie. To ja jestem dla Pani. To jest ta wielka różnica. W Polsce pacjent czuje się trochę wystraszony, boi się zapytać, bo doktor nie ma czasu i się obrazi na niego. A jak się obrazi, to będzie źle leczył. Coś takiego siedzi w głowach. Myślę, że to też się zmieni. Mówię swoim pacjentkom: „Pani przychodzi do mnie z jakimś problemem, mówi mi o tym i w tym momencie to jest nasz wspólny problem, który wspólnie musimy rozwiązać”. Tak musi być, inaczej to nie funkcjonuje.

Jakie operacje wykonuje Pan laparoskopowo w szpitalu Medfemina?
Ginekologiczne i onkologiczne. Te ostatnie na szczęście są tylko częścią całej działalności. Operujemy praktycznie pełne spectrum schorzeń, zajmujemy się wszystkimi grupami wiekowymi. Oczywiście endometrioza jest jednym z głównych schorzeń, którymi się zajmujemy.

Ale to niejedyne schorzenie leczone laparoskopowo.
Jest jeszcze jeden wielki problem wśród kobiet w wieku 50 plus, który w Szpitalu Medfemina operujemy laparoskopowo – chodzi o nietrzymanie moczu. Społeczeństwo się starzeje, ludzie żyją po 90 lat i więcej. I problemy z pęcherzem moczowym narastają. Laparoskopia świetnie się sprawdza w leczeniu nietrzymania moczu. Kolejna sprawa to mięśniaki u młodych kobiet, które chcą zajść w ciążę, chcą współżyć, takie mięśniaki powinno się operować laparoskopowo. Miałem w zeszłym roku pacjentkę z 14-centymetrowym mięśniakiem. Tutaj do Wrocławia przyjechała 30-letnia Hiszpanka. Mówiła, że chce zajść w ciążę. Zrobiliśmy jej operację laparoskopowo. I dzisiaj jest szczęśliwą mamą. Zaprzyjaźniliśmy się. To dla mnie potwierdzenie, że ta praca ma sens.

Wracając jeszcze do schorzeń, które operuje się laparoskopowo: mięśniaki, guzy... Torbiele jajników również?

Naturalnie. To jest kolejny duży problem. Miałem ostatnio w Medfeminie parę przypadków dziewczyn po 18 roku życia. Miały torbiele na jajniku, więc usunięto im jajnik, rozcinając brzuch. Potem wyszło w badaniu histopatologicznym, że właściwie nie było takiej potrzeby.

A to jest nieodwracalne...
Niestety... I potem pojawił się gorszy problem, gdy torbiel rośnie na drugim jajniku. Robimy laparoskopię, stajemy na głowie, żeby go zachować. I jego funkcje także. Mamy opracowane metody atraumatycznego usuwania torbieli jajnika. Często bywa, że lekarze obserwują torbiel jajnika. Można obserwować, jak ona ma 2-3 centymetry, ale nie, jak młoda kobieta ma 10-centymetrową torbiel! Ona sama nie zniknie, a jajnik będzie niszczony. W jakimś momencie trzeba podjąć decyzję. Laparoskopowo można nie tylko usunąć torbiele, ale także sprawdzić stan jajowodów. Mogę powiedzieć tak: dzisiaj trzeba mieć bardzo mocne i poważne wskazania, żeby komuś otworzyć brzuch. Laparoskopem powinno się operować rutynowo. Niestety, to jest wstrząsające, ale ciągle jeszcze w Polsce słyszy się głosy, że laparoskopia to kiepskie metody, bo źle widać albo że czegoś się nie da zoperować w ten sposób. Najgorsze jest takie stwierdzenie. Przychodzą pacjentki i mówią: „Byłam tam i tam. Powiedzieli, że tego laparoskopowo nie da się zrobić.” To jest bardzo nieuczciwe, można powiedzieć, że się nie umie tak operować, ale nie, że tego nie da się zrobić. Bo to jest oszustwo. W Niemczech około 90% operacji ginekologicznych przeprowadza się laparoskopowo, w Polsce zaledwie 30%.

Drogie Panie, nie dajcie sobie wmówić, że tak trzeba.

Dziękujemy za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto