Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Liceum Pedagogiczne w Zgorzelcu we wspomnieniach absolwenta. Tu kształcili się uczniowie nie tylko ze Zgorzelca

Justyna Orlik
Justyna Orlik
Wrześniowe wykopki. Na zdjęciu uczniowie jednej z klas Liceum Pedagogicznego
Wrześniowe wykopki. Na zdjęciu uczniowie jednej z klas Liceum Pedagogicznego fotopolska.eu/archiwum nm/Józef Frydryk
Liceum Pedagogiczne w Zgorzelcu mieściło się w budynku dawnej Szkoły Podstawowej nr 1 przy moście Jana Pawła II. Jego absolwenci do dziś spotykają się na wspólnych uroczystościach, a szkoła wykształciła nie tylko nauczycieli. Co o jej początkach ma do powiedzenia Józef Frydryk?

Spis treści

Liceum Pedagogiczne w Zgorzelcu. Wspomnienia absolwenta

Józef Frydryk jest jednym z absolwentów nieistniejącego już Liceum Pedagogicznego. Podobnie jak Liceum Medyczne szkoła przestała funkcjonować, ale przez jej mury przeszło dziesiątki uczniów. Jakie były powojenne początki szkolnictwa ponadpodstawowego?

- Po wojnie, obok odbudowy kraju z ruin, ważna była oświata. Problemem był brak nauczycieli. Okupant niemiecki, a później okupant sowiecki, w pierwszej kolejności likwidował inteligencję. W roku szkolnym 1950/51 ok. 26% nauczycieli nie posiadało kwalifikacji. Reaktywowane przedwojenne "Pedagogia" przekształcone zostały w licea pedagogiczne. Odegrały one ważną rolę w powojennej edukacji. - tłumaczy Józef Frydryk.

Liceum Pedagogiczne w Zgorzelcu mieściło się w budynku z czerwonej cegły, tuż przy przejściu granicznym z ówczesnym DDR. Żeby dostać się do szkoły, każdy uczeń musiał zaliczyć serię egzaminów. Zainteresowanie było ogromne, bo przypadało aż 5 osób na jedno miejsce.

- Wielki gmach, tuż nad tajemniczą granicą z NRD, robił na zdających egzamin wstępny ogromne wrażenie. W porównaniu z powstającymi "tysiąclatkami" i blokowiskami z dużej płyty, a nawet "klockami" domków jednorodzinnych wyglądał jak z innej epoki. Duża, pełnowymiarowa sala gimnastyczna (największa w mieście), w której początki stawiała późniejsza pierwszoligowa drużyna koszykówki "Turów". Na egzaminie wstępnym była duża konkurencja. Pięciu uczniów na jedno miejsce, a egzamin odbywał się z języka polskiego, matematyki, z przedmiotów artystycznych: muzyka, wychowanie plastyczne i przedmiotu do wyboru. - dodaje Frydryk.

Apel w Liceum Pedagogicznym. Na zdjęciu Józef Frydrykfotopolska.eu/archiwum nm/Józef Frydryk

Kogo zatrudniano w zgorzeleckim liceum pedagogicznym? Kim byli pierwsi nauczyciele?

Jak wspomina Frydryk pierwsza kadra składała się głównie z nauczycieli, którzy niedawno ukończyli studia. Byli młodzi i pełni wigoru, co imponowało pierwszoklasistom.

- Profesorowie okazali się bardziej przystępni niż czerwone gmaszysko. Młodzi nauczyciele, niektórzy świeżo po studiach, na swój sposób luzacy, imponowali nam. Hubert, oprócz nauki gry na skrzypcach, mandolinie i nauki śpiewu, grał na saksie, kontrabasie i wiolonczeli. Po pracy współtworzył "Piotrusie" i koncertował w NRD. To wzmacniało jego autorytet. Czasem rozpoczynał lekcję przy fortepianie. Siadał i dawał upust swym zdolnościom. Był to koncert na takim poziomie, jakby wuefista lewą ręką przez prawe ramię wrzucał piłkę do kosza. - wspomina Frydryk.

Liceum pedagogiczne to był "babiniec"

Na 150 uczniów przyjętych do szkoły było tylko dwudziestu kilku chłopców. Frydryk określał ją mianem "babińca". Mężczyźni nie decydowali się na podjęcie nauki w liceum z uwagi na niskie uposażenie. Większość z tych, którzy decydowali się zdawać tu egzaminy wstępne pochodziła z prowincji lub miała w rodzinie nauczycieli.

- Oprócz przedmiotów, takich jak w ogólniaku, mieliśmy przedmioty zawodowe: pedagogika, psychologia, metodyka… Było w nich więcej teorii niż praktyki. Praktyka uzupełniana była na poszczególnych przedmiotach. Od pierwszej klasy nauczyciele przypominali nam: "uważaj, dawaj dobry przykład, to od ciebie będą kiedyś uczyć się twoi uczniowie. I tak przez pięć lat". - dodaje Frydryk.

Nauka w czasach PRL to obowiązkowe apele w duchu Polski socjalistycznej i rozmaite uroczystości oraz obowiązki, w których każdy musiał uczestniczyć. Absolwent LP w Zgorzelcu opowiadał nam o wrześniowych wykopkach w PGR. Cała klasa była dowożona na miejsce, a uczniowie dostawali do ręki kopaczki.

- Pod koniec września, każda szkoła przez kilka dni dojeżdżała na wykopki ziemniaków do PGR-u (Państwowe Gospodarstwo Rolne). Autem ciężarowym pod plandeką byliśmy zawożeni na pole. Każdy miał swoją działkę do wyzbierania za kopaczką. O jedenastej drugie śniadanie: kawa zbożówka, drożdżówka lub bułka z margaryną i marmoladą. Czuliśmy się jak na wagarach. - wspomina Frydryk.

Wrześniowe wykopki. Na zdjęciu uczniowie jednej z klas Liceum Pedagogicznegofotopolska.eu/archiwum nm/Józef Frydryk

Matura nie oznaczała przepustki na studia, bo nie każdy mógł je rozpocząć. To wymagało zgody

Nie każdy absolwent liceum mógł pójść na studia. Większość musiała rozpocząć pracę w szkołach, często na prowincji, gdzie klasy były łączone i kiepsko wyposażone.

- Złożenie dokumentów na studia wymagało zgody szkoły, a szkoła nie dawała jej wszystkim chętnym. Przepustkę na egzamin wstępny na studia otrzymywało zaledwie kilka osób. Do końca PRL-u nauczyciel za miesięczną pensję nie mógł kupić garnituru. W 1966 roku najzwyklejszy tapczan kosztował ponad dwie pensje. Przykładów można mnożyć. Mężczyźni po kilku latach pracy odchodzili z zawodu i zostawali celnikami, milicjantami lub wopistami. - dodaje Frydryk.

Absolwenci liceum pedagogicznego nadal się spotykają. Niektórzy od 50 lat

Przyjaźnie zawarte w szkole trwają do dziś, a absolwenci niektórych klas do dziś spotykają się na wspólnie organizowanych uroczystościach. Szkoła od lat już nie istnieje, ale nie zginęła we wspomnieniach jej uczniów.

- Lata licealne to lata naszej młodości. Żyliśmy nie tylko szkołą. Były wieczorki taneczne, słuchaliśmy oficjalnie krytykowanego radia Luxemburg. Dziewczęta miały problemy z modnymi utapirowanymi fryzurami, a chłopcy z długimi włosami, które zapuszczali wzorem Beatlesów. Zawiązywały się przyjaźnie. Były też takie, które kończyły się małżeństwami, ale to temat na inne wspomnienia. Wspólne szkolne doświadczenia zaowocowały kilkukrotnymi spotkaniami klasowymi. - tłumaczy Frydryk.

50-lecie absolwentów Liceum Pedagogicznegofotopolska.eu/archiwum nm/Józef Frydryk

Gdzie mieściło się dawne Liceum Pedagogiczne? Mapa dojazdu

Budynek z czerwonej cegły znajdował się dawniej przy ul. Świerczewskiego, obecna Piłsudskiego. Przez wiele lat funkcjonowała tu Szkoła Podstawowa nr 1. Dziś to Szkoła Podstawowa i Liceum Ogólnokształcące Cogito z Oddziałami Dwujęzycznymi.

Jak wyglądają absolwenci szkoły i dawna ulica Świerczewskiego na historycznych zdjęciach?

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Liceum Pedagogiczne w Zgorzelcu we wspomnieniach absolwenta. Tu kształcili się uczniowie nie tylko ze Zgorzelca - Zgorzelec Nasze Miasto

Wróć na lwowekslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto