Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwa Europy siatkarzy. Polska - Słowenia. Zobacz kiedy i gdzie oglądać!

tb
Mistrzostw Europy siatkarzy. Polska - Słowenia. Czas wyrównać rachunki, ale trzeba zagrać z sercem
Mistrzostw Europy siatkarzy. Polska - Słowenia. Czas wyrównać rachunki, ale trzeba zagrać z sercem Adam Starszyński
Reprezentacja Polski po raz pierwszy zagra „na wyjeździe”, ale wygra - ocenił były menedżer polskiej kadry i jej siatkarz Witold Roman. Biało-Czerwoni w czwartek zagrają w Lublanie ze Słowenią (godz. 20.30, transmisja TVP 1, TVP Sport, Polsat Sport, Super Polsat) o awans do finału mistrzostw Europy.

Podróż drużyny Vitala Heynena na półfinał mistrzostw Europy zaczęła się źle. Gdy była już na lotnisku, okazało się, że upadające tanie linie lotnicze, które miały przetransportować mistrzów świata z Amsterdamu do Lublany, strajkują. Europejska Federacja Siatkarska (CEV) i organizatorzy bezradnie rozkładali ręce. Problem rozwiązał polski rząd, który podstawił Biało-Czerwonym swój samolot.

- Jako kibice i nie tylko bardzo się z tego cieszymy i jesteśmy wdzięczni, że tak to się skończyło - nie ukrywał były środkowy reprezentacji Polski Witold Roman. - Ale i tak to duża wpadka organizatora, który jak każdy i jak zwykle próbuje zoptymalizować koszty. Wybór tanich linii lotniczych więc nie dziwi. Jednak na tym poziomie, w takich rozgrywkach i że to już strefa medalowa, to powinien podstawić czarter. Inna sprawa, że mówimy o podróży jednej drużyny, więc zapewne byłoby to nieopłacalne. Kolejna rzecz, to taką niefortunną informację można było uzyskać wcześniej i poszukać innego rozwiązania. Ale to też świadczy o tym, że siatkówka nie jest tak ważna na świecie, jak byśmy chcieli - dodał menedżer kadry w latach 2005-2011, który nie raz spotykał się z podobnymi kłopotami.

To była długa podróż, bo trwała 14 godzin. Jednak patrząc na całą sytuację, to nie taki zły wynik. Zostaliśmy uratowani przez polski rząd. Organizatorzy powinni przemyśleć sprawę, bo nie tak powinny wyglądać mistrzostwa Europy

To kolejny kamień wrzucony do ogródka CEV, która długo przed mistrzostwami była krytykowana za format turnieju. Nie tylko za stworzenie rozgrywek z 24 drużynami, wśród których większość jest bardzo słaba, co pokazała faza grupowa. Druga kwestia to zorganizowanie zawodów w dziewięciu miastach w czterech krajach. Z Amsterdamu do Lublany jest 1300 km, tyle samo zespoły będą musiały pokonać, by dostać się do Paryża na mecze o trzecie miejsce (sobota) i pierwsze (niedziela).

W każdym razie podróż nie powinna wybić Polaków ze zwycięskiego rytmu. - Wyruszyliśmy o wschodzie słońca, dotarliśmy do celu o zachodzie - opowiadał w rozmowie z „Polską Siatkówką” Heynen. - To była długa podróż, bo trwała 14 godzin. Jednak patrząc na całą sytuację, to nie taki zły wynik. Zostaliśmy uratowani przez polski rząd. Organizatorzy powinni przemyśleć sprawę, bo nie tak powinny wyglądać mistrzostwa Europy - dodał Belg.

Środa i tak miała być poświęcona na podróż. Już w czwartek wszystkie aktywności kadry odbyły się bez problemu. Wśród nich trening w Arenie Stożice. Hala mogąca pomieścić 12 tys. widzów dotychczas na meczach reprezentacji Słowenii była pełna. Nie ma wątpliwości, że w czwartek (godz. 20.30, transmisja TVP 1, TVP Sport, Polsat Sport, Super Polsat) też będzie. I że większość stanowić będą gospodarze.

- Reprezentacja Polski pierwszy raz w Europie zagra „na wyjeździe”. Zawsze i wszędzie wspiera ją liczna grupa naszych rodaków, czego byliśmy świadkami choćby podczas spotkań w Holandii. Wyjątkiem są mecze z Iranem, ale nie graliśmy z nim o taką stawkę, jak w czwartek - zaznaczył 259-krotny kadrowicz.

O tym, jak trudne warunki mogą stworzyć kibice, przekonali się Rosjanie. Gdy Polska wyeliminowała Niemcy (3:0), ustępujący mistrzowie Europy przegrali w Lublanie z gospodarzami 1:3. Niewykluczone, że potencjalnie mocniejsza Rosja byłaby więc łatwiejszym rywalem niż Słowenia wsparta fanami.

- Zawsze chciałoby się grać z przegranym, czyli teoretycznie słabszym. Ale z jednej strony mamy niewyrównane rachunki ze Słowenią, z drugiej nigdy nie wiadomo, kiedy niedźwiedź się obudzi - stwierdził Roman.

Niewyrównane rachunki, to porażki w dwóch poprzednich mistrzostwach Europy. W 2017 r. Słowenia wyeliminowała Biało-Czerwonych w barażach o ćwierćfinał, natomiast w 2015 r. pokonała ich w ćwierćfinale. Dodajmy, że półtora miesiąca temu ekipa Heynena ograła Słoweńców 3:1 w kwalifikacjach olimpijskich w Gdańsku.

- Jesteśmy zespołem lepszym niż Słowenia, ale Rosja też była. Dla gospodarzy to najważniejsza impreza w sezonie. Grają z sercem i z tym sercem my też musimy zagrać. Początek będzie trudny dla obu drużyn, a pod siatką będzie iskrzyć. Słoweńcy będą nakręceni, a my nie będziemy się uchylać, bo mamy w tym doświadczenie. Wygramy, ale czy znowu 3:0? Nie wiem, czy przy tym napięciu Słoweńcy nie urwą nam seta - zakończył Witold Roman.

W drugim półfinale, w piątek, Francja zmierzy się z Serbią (godz. 21, Polsat Sport).

Maciej Muzaj: Grało mi się dobrze, ale nie jestem z siebie zadowolony w 100 proc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto