Na bramie wjazdowej do kościoła w Niwnicach koło Lwówka Śląskiego wisi kłódka i znak drogowy "Stop". Wywiesili je parafianie, którzy chcą zmiany proboszcza Franciszka Jaworskiego. - Ludzie nie chcą tu chodzić do kościoła - mówi Józef Suhako, mieszkaniec Niwnic. - Zapowiadają na niedzielę protest przeciwko księdzu.
Afera, głośna nie tylko na Dolnym Śląsku, ale i w całej Polsce, wybuchła w minionym tygodniu. Zaczęła się, gdy rodzice trójki chłopców zawiadomili policję o tym, że ksiądz bił dzieci.
- Twierdzą, że kapłan wykręcał dzieciom uszy i je podduszał - przytacza Marek Madeksza z Komendy Powiatowej Policji w Lwówku. Postępowanie w tej sprawie jest w toku. Bożena Ścigan, mama 9-letniego Jacka, opowiada, że jej syn wrócił ze spotkania przedkomunijnego w kościele przestraszony i poobijany. Wtedy miarka się przebrała. Poszła z dzieckiem na obdukcję. Syn miał mieć spuchnięte uszy i obdarty naskórek na nodze.
Na jaw wychodzą kolejne, podobne incydenty z udziałem niwnickiego proboszcza. Okazało się, że w grudniu 2006 r. lwówecka policja prowadziła postępowanie na wniosek rodziców dwójki dzieci, które miały być bite przez księdza. Sprawa została umorzona przez prokuraturę, która uznała, że brakuje przesłanek do ścigania zarzucanych czynów z urzędu.
Tymczasem Legnicka Kuria Biskupia na razie nie podjęła kroków, by rozwiązać konflikt. Jak tłumaczy ksiądz Piotr Nowoskielski, kuria czeka na rezultaty postępowania policji. I dodaje, że ksiądz Jaworski zaprzecza, by takie zdarzenia miały miejsce. Ksiądz Franciszek Jaworski dementuje oskarżenia rodziców. Jego zdaniem, są nieprawdziwe. - Po co miałbym bić dzieci? - pyta kapłan. - Nikt mi nie przedstawił żadnego zarzutu. To wszystko są pomówienia - proboszcz twardo stoi przy swoim.
Ale pamięta sprawę sprzed czterech lat, bo był wówczas dwukrotnie przesłuchiwany. - Ale tego nie można łączyć - stanowczo zaznacza ksiądz Jaworski. Twierdzi też, że rodzice rzekomo bitych dzieci nie byli u niego ze skargą, a o rozgorzałej aferze dowiedział się dopiero od dziennikarzy.
Księża bili dzieci
Niedawno ujawniono przypadki molestowania seksualnego i bicia chłopców w kościelnym chórze w Ratyzbonie w latach 1958-1973. Duchowni, którzy mieli się tego dopuścić, już nie żyją. Georg Ratzinger, brat papieża Benedykta XVI, dyrygujący kiedyś chórem, przyznał, że stosowano kary cielesne w postaci policzkowania chórzystów. Sam przyznał się do tego i wyznał, iż żałuje, że tak się działo.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?