Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wpadka Toyoty - wielu Dolnoślązaków będzie musiało naprawiać samochody

Małgorzata Kaczmar
Toyota cierpi przez usterkę pedału gazu
Toyota cierpi przez usterkę pedału gazu Małgorzata Kaczmar
W środę, w dolnośląskich serwisach Toyoty zaczną się pierwsze naprawy wadliwych aut. Tysiące samochodów, które trafiły do naszego regionu, mają fabryczną usterkę pedału gazu - może się on zacinać.

Problem dotyczy 7 modeli:
- Aygo (produkowanego od lutego 2005 do sierpnia 2009),
- iQ (produkowanego od listopada2008 do listopada 2009)
- Yaris (produkowanego od listopada 2005 do września 2009),
- Auris (produkowanego od października 2006 do 5 stycznia 2010),
- Corolla (produkowanego od października 2006 do grudnia 2009),
- Verso (produkowanego od lutego 2009 do 5 stycznia 2010),
- Avensis (produkowanego od listopada do grudnia 2009),
- RAV4 (produkowanego od listopada 2005 do listopada 2009).

Jeśli masz problem z pedałem gazu, zgłoś się do autoryzowanego salonu Toyoty. Możesz też zadzwonić na nr specjalnej infolinii: 22 449 05 00.

Mercedes, Honda, Peugeot, Volkswagen - ostatnio firmy produkujące samochody zaliczają wpadkę za wpadką. Kiedyś było inaczej.

- Pod koniec lat 80. XX wieku panował trend na bezawaryjność. Samochód nie musiał być piękny czy nowy, musiał być niezawodny - opowiada Tomasz Szmandra, sekretarz redakcji w tygodniku "Moto Express". I wspomina słynnego mercedesa W123, popularnie zwanego "beczką".

- Był jednym z najbardziej niezawodnych samochodów świata. Zresztą do teraz na naszych ulicach można zobaczyć ten model, choć wyszedł z produkcji ponad 20 lat temu - tłumaczy Szmandra. Dodaje, że takim mercedesem można było przejechać 300 tys. km bez robienia remontu silnika. - A zdarzały się i taksówki, które przejeżdżały po 500 tysięcy - podkreśla.

Wszystko się zmieniło w latach 90. Klienci nad niezawodność zaczęli przedkładać wygląd samochodu czy elektroniczne gadżety. A producenci samochodów poszli w ślad za ich gustami.

- Dziś z samochodami jest tak, jak z komputerami. Kiedyś, gdy kupiliśmy dobrego laptopa, przez pięć lat był bezkonkunencyjny. Dziś laptop, który ma dwa lata, to już rupieć - tłumaczy Szmandra. Potwierdzają to dane Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. W ubiegłym roku akcje przywoławcze dotyczyły aż 60 różnych modeli aut - od Fiata, przez Nissana i Forda, aż po Volvo.

Akcja przywoławcza Toyoty zaczęła się w Stanach Zjednoczonych. Tam sprawa dotyczyła prawie dwóch milionów aut. Ale to nie koniec przykładów zza oceanu. Trwa śledztwo w sprawie pikapów F-150 Forda. W samochodach, mimo braku kolizji, otwierały się poduszki powietrzne. Ucierpiało 60 osób, usterkę zgłosiło 300.

Rekordzistą pod względem ilości akcji przywoławczych jest peugeot 306. W sumie zaliczył ich w latach aż 20. W 1994 roku 32 tys. właścicieli tego auta musiało odwiedzić autoryzowane salony, bo istniała obawa, że linka gazu może się przecierać. Potem w samochodzie psuła się instalacja elektryczna i kompensator siły hamowania, wyciekało paliwo i płyn hamulcowy, pękały przewody hamulcowe.

Ale akcje przywoławcze nie dotykają tylko samochodów produkowanych masowo. Także elitarne, wytwarzane ręcznie ferrari 612 scaglietti miało wadliwą skrzynię biegów, a bentley - wlot paliwa nieodporny na rdzę.

Roman Skąpski, redaktor naczelny miesięcznika "Auto, Motor i Sport" podkreśla, że akcje przywoławcze dotyczą nie tylko producentów samochodów, lecz także części. I wspomina najbardziej spektakularną

- Koncern Bridgestone-Firestone musiał w 2000 roku wymienić na terenie Stanów Zjednoczonych ponad 14,4 miliona opon - opowiada Skąpski.

Po co firmy robią takie akcje? Tomasz Majkowski z serwisu Peugeota KIM przy ul. Łagiew-nickiej we Wrocławiu nie ma wątpliwości. - Firmie bardziej się opłaca wpompować miliony w akcję przywoławczą i za darmo naprawić klientowi samochód, niż wydać miliardy na późniejsze odszkodowania i sprawy sądowe - opowiada. Jak dodaje, to normalne, że auta się psują. - Kiedyś samochody były tylko jeźdżącymi blachami, dziś są napompowane elektroniką. Przy tak skomplikowanych mechanizmach może się zdarzyć, że coś się popsuje - wyjaśnia.
Także Roman Skąpski przekonuje, że dopóki producent informuje o wadach samochodu, nie powinniśmy się niepokoić, tylko jak najszybciej zgłosić się do serwisu.

Masz prawo
Wszystko, co powinieneś wiedzieć o gwarancji na samochód:
- gwarancja musi być potwierdzona pisemnie w tzw. dokumencie gwarancyjnym. Powinien się tam znaleźć adres dilera lub jego przedstawiciela w Polsce oraz zasięg terytorialny;
- gwarancja obejmuje tylko wady fizyczne samochodu, np. źle spasowane elementy karoserii albo odpryskujący lakier. Nie obejmuje natomiast wad spowodowanych czynnikami zewnętrznymi - np. zarysowań czy zabrudzeń;
- to dokument gwarancyjny, który podpisujemy, określa długość gwarancji. Jeśli nie ma w nim wyszczególnionego czasu gwarancji, przyjmuje się, że trwa ona rok;
- jeśli samochód został wymieniony na nowy lub w czasie naprawy wymieniono części na zupełnie nowe, czas gwarancji biegnie od nowa. Np. jeśli trzeba było wymienić cały silnik, nowy silnik jest na nowej gwarancji; po naprawieniu auta firma ma nam dostarczyć samochód do miejsca, które jest wskazane w gwarancji.

Wg danych "Auto, Motor und Sport" najczęściej psującym się nowym samochodem w 2009 roku był opel astra. Zaraz za nim uplasował się opel vectra. Napraw wymagały też toyota yaris, mercedes vito, fiat grande punto i renault kangoo.

Czy klęska zamieni się w sukces?
Rozmowa z prof. Piotrem A. Wrzecioniarzem z Politechniki Wrocławskiej.

Toyota przez pół wieku pracowała na wizerunek solidnej i niezawodnej firmy. Czy usterki, które teraz stwierdzono, mogą bardzo zaszkodzić jej image'owi?
Oczywiście. To świetny pretekst, by zdetronizować konkurenta. Toyota przez 50 lat stawiała na to, co najważniejsze dla klienta: jakość. Japońskie samochody były niezawodne. To przecież właśnie Toyota wcieliła w życie 14 tez Dyminga, amerykańskiego naukowca, specjalisty od zarządzania jakością. I nagle taka wpadka! Teraz General Motors ma powód, by zacierać ręce - można powiedzieć klientom: "Nie kupujcie toyot, przecież im psuje się pedał gazu, przerzućcie się na nasze samochody".

Ale z drugiej strony, podobno prawie każda firma zalicza taką wpadkę.
To prawda. Najsłynniejszą była chyba historia Mercedesa. Firma w 1997 roku po raz pierwszy wprowadziła auto kompaktowe - samochód klasy A, pierwszy pojazd Mercedesa przeznaczony dla klasy średniej. Po premierze grupa szwedzkich dziennikarzy przeprowadziła tzw. test łosia, który polegał na przejechaniu slalomem między słupkami z dużą prędkością. Auto w czasie próby przewróciło się na bok. Dwa tygodnie później Mercedes podjął decyzję o wycofaniu kilku tysięcy samochodów ze sprzedaży i zawieszeniu produkcji.

Ale klienci nie odwrócili się od Mercedesa?
Nie. Konkurencja na początku zacierała ręce, wydawało się, że model będzie jedną wielką klapą. Ale później okazało się, że akcja przywoławcza Mercedesa była książkowym przykładem doskonałego marketingowego chwytu. Mówiło się nawet, że żaden samochód nie miał lepszej reklamy. Okazało się, że samochód miał źle wyważony środek ciężkości. Po pół roku i zmianach konstrukcyjnych - zastosowaniu dodatkowego układu elektronicznego - auto wróciło do sprzedaży. Sam model okazał się wielkim sukcesem Mercedesa i jest produkowany do teraz.

Akcja przywoławcza może więc - paradoksalnie - przyciągnąć klientów?
Tak, bo to przyznanie się do winy, które może zapobiec utracie dobrego imienia. Producenci wymieniają wadliwe części za darmo, w porze dogodnej dla klienta.

Ostatnio takie akcje zdarzają się coraz częściej. Skąd się to bierze?
Kiedyś jeden model produkowano nawet 10 lat. Dziś kilkakrotnie skrócono czas projektowania i testowania aut. Nowy model samochodu wypuszcza się co 4-5 lat, po dwóch latach auto przechodzi tzw. facelifting, czyli drobne, kosmetyczne zmiany w wyglądzie. Gdy nowy model wchodzi na rynek, projektanci już pracują nad kolejnym. Nie ma czasu na dopracowywanie każdego szczegółu. Auta nie są tak dokładnie badane i testowane, jak jeszcze 20 czy 30 lat temu. Producenci zaczęli stawiać na nowe modele, kosztem jakości.

Dlaczego?

Chcą sprostać oczekiwaniom klientów. A ci niecierpliwią się, czekając na nowe modele.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto